Anioł banalnie niebanalny – prezent ślubny dla Rodziców

•24 października 2012 • Dodaj komentarz

Trudny to moment wyfrunięcia z gniazda. Trudny dla młodych i dla Rodziców. Dobrym zwyczajem jest podziękowanie za wychowanie i opiekę. Niemały to wszak wysiłek i ciężki wór zmartwień i walk o to by wychować należycie.  Jest tysiąc sposobów na podziękowania. My proponujemy Wam pozostawienie Anioła Stróża – toż przyda się przy pokonywaniu syndromu pustego gniazda a i potem na zgubione nożyczki naprowadzi, listę zakupów podstawi, łózko pomoże pościelić i pilnować temperatury trunków, będzie,  podczas kawy ze znajomymi. Co więcej anioł na miarę skrojony być może : w parach i pojedynczo, ze świecą i kwiatkiem a może i innym atrybutem Mamie czy Tacie właściwym, w kolorze pasującym, siedzący, stojący, wiszący ….a zawsze równie piękny i troskliwy.

autor:kropka – in – artist

O decupage słów kilka.

•6 czerwca 2012 • Dodaj komentarz

Czy wiedzieliście, że techniką decupage można zdobić niemal wszystko? Drewno, metal a nawet tkaniny. Co więcej taką tkaninę można swobodnie używać i prać.

Trochę żal, że ta pracochłonna metoda zdobienia, przez przeciętnych zjadaczy chleba jest traktowana troszkę po macoszemu. Niby się podoba ale może przez fakt, że większość naszych domów zdobiona jest uniwersalnie, nie potrafimy dopasować przedmiotów zdobionych wykwintnym decupagem. Nauczono nas bowiem, że w zdobieniu gustownie jest zachować określony styl, nie nauczono za to mieszania stylów. A szkoda bo ten sam przedmiot w swojej formie sklepowej/surowej i zdobiony decupage to niezwykła podróż przez kształtowanie charakteru pomieszczenia.

W czasach, w których można wszystko zamówić i dopasować cały komplet akcesoriów ubranych w podobny motyw, to sprawa dodatkowo, nietrudna.  A przecież i samemu można popróbować tej techniki i stworzyć cały komplet doniczek, pojemniczków na przyprawy z pasującym do nich kuchennym zegarem czy pięknie postarzeć i ubrać delikatnym wzorem duże sypialniane lustro.

Samodzielne próby polecam cierpliwym i tym, którzy lubią pracę z lakierem i papierem ściernym. Pozostałym proponuje rozejrzeć się i zaprosić do współpracy osobę, która ma już wprawę i radość z takiej formy tworzenia.

DECUPAGE >>

autor:kropka-in-artis

Wielkanocnie

•5 kwietnia 2012 • Dodaj komentarz
Światła Pańskiego i tysiąca kolorów tęczy z okazji Wielkanocy życzy Galeria Inartis

W ślubnej kompozycji

•3 kwietnia 2012 • Dodaj komentarz
Nie żałujecie czasem, że tylko raz można stanąć  (przynajmniej teoretycznie) na ślubnym kobiercu? Nie dlatego, że fajnie byłoby czasem zmienić partnera na lepszy model ale dlatego, że  jest tyle pięknych ślubnych sukien i tyle niezwykłych dodatków i możliwości kombinacji. Ech! Tak moja suknia może i dała mi w tamtym czasie poczucie wyjątkowości ale ech… gdybym tak dziś znowu mogła wybierać…No właśnie…poszłabym w zwiewność i delikatność przybraną delikatnością pojedynczej oprawionej perły ? A może w prostotę dopełnioną sutaszową kompozycją? Albo bezowość koronek i subtelność srebra?

A może poszłabym w zupełnie modernistyczny wybór i błysnęła prostą dopasowaną suknią i dodatkami jak ten…

A może…

Dużo tych „może” bo i możliwości teraz ogranicza tylko wyobraźnia i…typ urody. Typ urody! To najważniejsze kryterium! I… doszłam  z powrotem do mojej sukni ozdobionej słońcem gorącego października :). Już nie żałuję…

Opowieść o drewnianych obrazach

•21 marca 2012 • Dodaj komentarz

Był styczeń, zimno i ponuro. Dzień jak co dzień. Tysiąc telefonów, pięćset maili w tym połowa to propozycje pozycjonowania, reklamowania , kredytów bankowych, ubezpieczeń i innych bzdur. Czasem zniechęca mnie to na tyle, że robię sobie godzinną dziurę w pamięci i w ogóle nie sprawdzam skrzynek.

Tego dnia, jednak, zadzwoniła do mnie pewna Pani, która znalazła na stronach Inartis takie oto prace :

Imagination, Słoneczniki, Hebanowy aksamit

Bardzo spodobały jej się drewniane obrazy, malowane na surowej desce.

Niestety, autorka prac wyemigrowała. W Polsce żyć ciężko, praca kiepsko płatna, na co dzień nie wystarcza a co dopiero na pasje. Uciekła nam więc Renia daleko w świat by znaleźć sobie swoje miejsce na ziemi. Miejsce,  które dałoby szanse normalności. Opowiadam o tym dzwoniącej Pani ze smutkiem informując ją o zaistniałej sytuacji. Wielkie zmartwienie słyszę w głosie  ale i determinację by zdobyć te prace mimo wszystko. „Będę czekała” – mówi Pani – „ile trzeba poczekam” – mówi.

„Tak, tak ” – pomyślałam z powątpiewaniem, ale wzięłam wszelkie namiary.

Zdarzyło się, że samolot z Renią wylądował w naszym kraju, trzy miesiące później. W  wolnym czasie namalowała obrazy na wzór tych wystawionych w Galerii i wysłałyśmy je z drżeniem serca. Czy oby na pewno Pani uzna że warto było czekać i czy czekała faktycznie?

Odpowiedź nadeszła błyskawicznie. Pani była zachwycona formą i wykonaniem. Rozmawiałyśmy godzinę i aż płakać mi się chciało, że Renia usłyszeć tego nie może. Tyle radości, tyle pochwał, tyle cudnych słów!

Na koniec Pani zamówiła kolejne prace i też będzie czekała!

Wire – wrapping w wydaniu miedzianym!

•19 stycznia 2012 • Dodaj komentarz

Pisałam Wam już o mojej miłości do miedzi, bardzo niesłusznie moim zdaniem uważanej za „gorszą siostrę”.  To jej nie-połyskliwość i skromność daje czar, którym nie mogą poszczycić się pozostałe siostry.

Dziś chciałabym Wam pokazać biżuterię miedzianą wykonaną metodą wire – rapiingu, który z racji trudności wykonania zwraca na siebie szczególną uwagę  wśród miłośniczek biżuterii.

Zdjęcia, które oglądacie to biżuteria autorstwa Involute . Popatrzcie na miedziane sploty, zachwyćcie się kolorem a potem wyobraźcie sobie małą czarną i komplet  z czarnym onyksem oplecionym miedzianym drutem. Prawda, że pięknie?! Dla mnie takie połączenie materiału i techniki daje najciekawszy efekt. Srebrny drut, bowiem, dopiero po oksydacji nabiera charakteru, który drut miedziany ma zawsze. Ogłaszam więc, po raz kolejny modę na styl w wersji MIEDŹ !
autor: kropka – in – artis

Co kupić pod choinkę.

•25 października 2011 • Dodaj komentarz
Zawsze mam problem z prezentami. I tymi, które muszę przygotować i tymi, które dostaję.
Ja lubię dostawać książki ale wszystkim wydaje się, że tyle ich już dostałam, że kolejna mnie już nie ucieszy. Nic bardziej mylnego! Każda nowa pozycja to skarb w mojej biblioteczce i smuci mnie gdy pod choinką nie ma ani jednej czarno – białej stronicy z opowieścią.
Ostatnio złapałam się na tym, że ja też działam kategoriami „w tamtym roku kupiłam kolczyki to w tym już nie wypada” i gdy przełożyłam to na moje ukochane książki złapałam się za głowę.
Moja mama kocha biżuterię ale ja na silę wymyślam prezenty, żeby nie być zbyt mało oryginalnym, w stylu np zeszłoroczny kapelusz. Ni przypiął ni przyłatał, do mej rodzicielki, ale oryginalność była.
Teściowa kocha anioły i tak sprytnie je sobie dopasowuje do wnętrza, że nigdy nie ma kiczowatego przesytu. A ja pod choinkę podłożyłam jej, gustowne, zdało mi się, eleganckie bolerko zupełnie ignorując jej raczej sportowy styl.
Tata uwielbia sport. Mecze cieszą go szalenie i bawi się nimi jak chłopiec. Ja jednak wymyśliłam sobie oczywiście, że przecież nie mogę ciągle podkładać pod choinkę bilety na sportowe wydarzenia. Kupiłam więc bilety do opery. Szkoda, że nie widzieliście tej miny.
Mąż jest fanem muzyki rockowej, wszelkich sportów czynnych (rower, narty, rolki)  i górskich wędrówek – w co poszła moja oryginalność? Nie uwierzycie. W nowy płaszcz, który założył chyba tylko na Wigilię bo w górach płaszcza nijak nosić się nie da.
Bratowa bizneswomen, super skrupulatna i drobiazgowa uwielbia dodatki w stylu oryginalne pióro, piękne wizytowniki, ozdobne kalendarze. Uwielbia otaczać się ozdobnymi porządkującymi pudełkami, ręcznie wykonywanymi etui itp. Nie przepada za to za zimowymi sportami. Więc ja w tamte święta kupiłam jej….narciarski komplet (rękawiczki, czapka). Zdawało mi się, że może w ten sposób namówię ją na wspólny wypad na stok. Nigdy nie spotkałyśmy się na śnieżnej górce a mój prezent leży chyba w szafie do dziś nie obdarty z metek ;(.
Mogłabym opowiadać Wam bez końca o moich świetnych, świątecznych pomysłach.
W tym roku jednak nie dam się ponieść wyobraźni.
Już mam piękny wire-wrappingowy komplet dla mamy, bilety na……EURO 2012 dla taty (tu udało mi się dla niego wylosować – to fakt)
Dla drugiej mamy mam anioła w wersji XXL w surowościach szamotu, o którym kiedyś wspominała w kontekście nowego kominka.
Męża zabieram na narty do Włoch. Pod choinką znajdzie wykupiony już voucher.
A moja ulubiona bratowa dostanie komplet: wizytownik, piórnik z nowym piórem i zakładkę. Wszystko w decupage – zdobione jej ukochanymi fiołkami i surowym lnianym sznurkiem.
Reszcie osób, które obdaruje w tym roku, skrupulatnie się przyglądam i już wiem, że z prezentem dla teścia muszę pójść w kierunku jego ukochanego łowienia ryb. Bo niby czemu nie nowa wędka pod choinkę skoro to jego ulubioność? 😉
autor: kropka – in -artis

Opowieść o trzeciej siostrze

•19 lipca 2011 • Dodaj komentarz
Wśród trzech sióstr najbardziej ona skromna, najmniej doceniona, najbardziej tajemnicza.
Nie błyszczy jak siostra pierwsza, nie walczy o miejsca zaszczytne, nie dodaje blasku ślubom, nie nosi drogich kamieni.
Gaśnie w cieniu drugiej siostry w srebrne druty zamkniętej i wijącej się w splotach cudownych wire – wrapping. Bledną jej suknie przy srebrzystych, siostrzanych w pierścionki, łańcuszki, kolczyki ubrane. Nie walczy o jej popularność i szyk.
„Miedź” – trzecia siostra, kocmołuch, kopciuch zapomniany, której urodę niezwyczajną przyćmił blask pozostałych sióstr. Pogardzona, na trzecim miejscu posadzona nie walczy o splendor i pierwszeństwo. Jak złym czarem okryta nie budzi pożądania.
Tylko niektórzy potrafią dostrzec kryjącą się pod czerwonawym płaszczem urodę. A Ci, którzy pozbędą się zasłaniającego jej powab czaru, już zawsze będą otaczać się jej mocą. Bo książęce przybierając sploty potrafi świetlistość zdobionego kamienia ukazać, buntowniczą pokazując naturę w skórę obleka delikatność natury, królewską przyjmując pozę ametysty w koronę ubiera…..
Poszukującym, wnikliwym, odsłania powab księżniczki w fartuszku szarym, przy kominie czas spędzającej.
Legenda mówi, że znaleziony pantofelek szklany, meandry wyobraźni wyostrzy dodatkowo, możliwości i piękno jej prawdziwe ukaże.
autor: oczarowana kropka – in -artis
autorkami prac, których zdjęcia umieszczono w tekście są Involute i Copperfield

Dla dzieci zawsze warto

•19 Maj 2011 • Dodaj komentarz
Nic gorszego w życiu przytrafić się nie może niż choroba dziecka. Wszyscy Ci którzy mają dzieci wiedzą o czym chcę powiedzieć i znają przyspieszone bicie serca napędzonego strachem już wtedy nawet gdy rośnie niepokojąco temperatura. Wyobraźnia przy tak zwyczajnej gorączce potrafi malować obrazy straszne…..jak poradzić sobie więc wtedy gdy zagrożenie nie jest tylko infekcją mierzoną słupkiem rtęci? Nie wiem. Wiem jednak, że to czas gdzie nie chodzi o klepanie po plecach i puste „będzie dobrze”, wiem że to czas gdy trzeba stanąć w szeregu i dać siłę działania.
Od kilku tygodni Inartis przyłącza się do wsparcia małego chłopca. Finansowego wsparcia bo to element prozaiczny a tak niezwykle ważny podczas walki o zdrowie jaką musi toczyć codziennie cała rodzina.  Dlaczego ten chłopiec a nie inny? Nieprzypadkowy to wybór. Franek to ktoś kto 4 lata temu stanął na drodze mojego własnego synka i razem cieszyli się swoją wielką pasją – piłką nożną. W życiu pasja to rzecz najpiękniejsza a pasja dziecięca dopełniona prostymi dziecięcymi emocjami to apogeum piękna. Mój synek wciąż walczy na boisku ale Franuś musiał podjąć inną walkę. Walkę bez entuzjazmu i pasji. Walkę o rzecz dużo ważniejszą niż miejsce w tabeli. Nie porzucił piłki. Odłożył tylko na chwilę i to niezbyt daleko bo śpi z nią w szpitalnym łóżku.
Nie chcę namawiać na wpłaty ot tak. Kilka tygodni temu prosiłam o Wasz 1%, dziś proszę o zajrzenie do Aukcji dla Franka gdzie wszystkie wystawiane produkty przeznaczone są na pomoc dla chłopca. Wspaniali ludzie pochylili się by stworzyć i ofiarować je na ten cel. Znajdziecie tam prace nawet takich sław jak Anna Sobol Wejman
czy Jan Bujnowski.
Będą też i takie, które spotykacie w naszej Galerii już od jakiegoś czasu. Jeśli możecie sprawić sobie lub bliskim przyjemność i równocześnie pomóc 10-cio latkowi wrócić do zdrowia i fascynującej go piłki to gorąco zachęcam do wzięcia udziału w naszej akcji.
Mały wojownik Franek Zawisza
autor: kropka – in – artis

O marzeniach bez koloru….

•12 kwietnia 2011 • Dodaj komentarz
To ja kropka.
Niewielki czarno biały znaczek na mapie tekstu.
Na co dzień otacza mnie czarno biały korowód liter, które wijąc się w opowieściach długimi linijkami malują marzenia…bez koloru….
I przystając czasem na końcu zdania nie raz rozmyślam zniechęcona jak trudno w czerni i bieli opowiedzieć o kolorowych potokach pragnień najskrytszych i jak ubogim narzędziem jest litera bez tęczy i blasku barw. Tak myślałam do wczoraj. Do momentu gdy zobaczyłam swoje marzenie (o szklance zsiadłego mleka wypitego bez pośpiechu na progu wiejskiej chatki i odpoczynku na szlaku „donikąd”, wiodącym przez drzwi skrzypiące, podparte kamieniem od wielu lat tym samym….. To, w którym siedzę sobie na drewnianym, wytartym przez czas progu i przeciągam się leniwie w promieniach zachodzącego słońca i już o nic się martwić nie muszę tylko trwać…) w fotografii. Niezwyczajnej fotografii. Czarno białej. Pokaże Wam.
A potem spotkałam jeszcze jedno moje marzenie narysowane fotografią dwu barw. To, o grubej kołdrze nieba, starannie ułożonej ręką Pana. Opatulona i bezpieczna planuję w nim rejs po kanałach Wenecji, ucieczce w nieznane i spotkaniu przygody a moje stare buty niecierpliwie tupią w progu…
Chcecie zobaczyć? Zapraszam do galerii Piorta Wojtowicza w Inartis.
autor: kropka – in – artis